Powrót


Duc in altum.


Duc in altum (Łk 5,4). Piotr i jego pierwsi towarzysze zaufali słowu Chrystusa i zarzucili sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli (...) wielkie mnóstwo ryb.
Duc in altum! Dzisiaj te słowa skierowane zostają do nas, i wzywają nas byśmy z wdzięcznością wspominali przeszłość, całym sercem przeżywali teraźniejszość i ufnie otwierali się na przyszłość.” (Novo Millennio Ineunte)
Wypłyń na głębię – te słowa Chrystusa zachęcają nas byśmy nie trwali na mieliźnie. Jezus chce, abyśmy wzięli swoje życie w swoje ręce i z całym sercem je przeżywali. Mówiąc obrazowo dopiero po wypłynięciu na głębię można zarzucić sieci i zacząć łowy. Czy można łowić ryby na mieliźnie, to tak jakbyśmy próbowali w wannie pływać.
Obserwując nasz dzisiejszy świat nie trudno zauważyć, jak bardzo dąży on do tego, aby nasze życie spłycić i pozbawić głębi. Czy człowiekowi XXI wieku potrzebna jest głębia, a wraz z nią zadumanie, medytacja, kontemplacja, wgląd w siebie?
Bardzo dziwi mnie to, że do naszego kraju powoli zostają sprowadzane elementy kulturowe z innych krajów, przecież mamy bardzo wielkie bogactwo kulturowe i narodowe. Tym bardziej widoczne jest to w czasie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia. Już od początku grudnia wystawy sklepów, banków, hipermarketów świecą kolorowymi światełkami, uśmiechają się do nas w przeróżnych barwach aniołki, renifery itd. Kiedy jednak przychodzi czas Bożego Narodzenia człowiek jest już tym tak zmęczony, że wcale go to nie cieszy. Nic więc dziwnego, że zatracamy powoli właściwego ducha tych świąt. W podobny sposób można odnieść się do postaci Świętego Mikołaja. Pyta się o jego istnienie, wiemy, że mieszka w Laponii, barwy jego stroju są przeróżne a często zależą od kolorów charakterystycznych dla firmy, którą reklamuje. Nikt już dzisiaj nie pamięta o prawdziwej postaci Świętego Mikołaja, który przecież był biskupem. Czy nie jest to spłycenie naszego myślenia? Obchodzimy święta Bożego Narodzenia – spójrzmy na kartki świąteczne, które dobrym zwyczajem wysyłamy. Co one obrazują? Stroiki, świece, piękne choinki postacie Mikołaja – wszystko to można tam znaleźć, a gdzie jest Ten, którego pamiątkę narodzenia wspominamy, gdzie Chrystus, który – jak mi się zdaje - jest Bohaterem tych świąt.
Można by zapytać do czego prowadzi takie spłycanie ludzkiego myślenia? Skutki tego myślę, że widać już dzisiaj. Wystarczy spojrzeć na zachowanie człowieka współczesnego, czym się interesuje, jakie ma autorytety, co go bawi, co smuci? Proces spłycania naszego myślenia i działania – wydaje mi się – uderza w pierwszym rzędzie w osobowość człowieka – czyli w nasze wnętrze. Wpływa na nasze myślenie i narzuca nam zasadę współczesnego świata, czyli wszystko musi być opłacalne, szybkie, ekonomiczne itd. Odchodzimy powoli od pogłębionego wglądu w siebie, zastanowienia się nad sobą, nad tym co robimy. Świat pędzi swoim torem i ze swoją prędkością – i chce abyśmy się do niego dostosowali. te wszystkie procesy prowadzą do ucieczki od siebie i swoich problemów – swoistej nie akceptacji siebie takiego jakim jestem. Jesteśmy już znudzeni i zmęczeni naszym szarym życiem. Wszystkie środowiska medialne to wiedzą i wykorzystują to przez podsuwanie nam takich obrazów gdzie będziemy mogli podglądać innych, patrzeć na ich zachowanie i wdrażać je w życie. Myślę, że w taki sposób można tłumaczyć popularność takich programów jak Big Brother, Amazonki czy też filmowe tasiemce np. Esmeralda.. Myślę, że jest to okradanie nas samych z własnej osobowości, indywidualności i tajemnicy, którą każdy z nas kryje w sobie.
W takich okolicznościach życia nie możemy zapomnieć, że istnieje głębia, że dopiero tam możemy odkryć swoje własne oblicze, możemy stanąć przed sobą w Prawdzie – przecież to słowa samego Chrystusa: „Ja jestem Drogą i Prawdą i Życiem”. Dopiero z Chrystusem możemy wsiąść do łodzi, z nim możemy stanąć w prawdzie przed sobą. Wsiadać do łodzi bez karty pływackiej i ratownika – zwłaszcza gdy ktoś nie umie pływać - jest bardzo niebezpieczne. Może to porównanie jest zbyt obrazowe, ale myślę, że taka jest prawda. Nawet apostołowie o tym się przekonali gdy zwątpili w czasie burzy. Nie możemy wątpić w to, że zawsze Jezus jest z nami. Nie możemy zapominać o tym, że Chrystus zaprasza nas, abyśmy wypłynęli na głębię po to, by nie stracić ideałów, radości, wiary, miłości a przede wszystkim nadziei. Człowiek, który nie ma nadziei jest ubogi. „A nadzieja zawieść nie może” (Rz 5,5) niech te słowa przypominają nam ciągle o tym, że w Chrystusie zawsze jest nadzieja: „o nikim nie można zwątpić w tym świecie biorą pod uwagę wszechmoc i miłosierdzie Boże” (Św. Tomasz z Akwinu).
Z tych wszystkich wydarzeń, które coraz częściej mnie zastanawiają mogę wysnuć tylko jeden wniosek. Myślę, że człowiek XXI wieku potrzebuje wypłynięcia na głębie. Usłyszałem kiedyś słowa, że wiek XXI będzie albo wiekiem chrześcijaństwa i mistyków, albo nie będzie go wcale. Człowiek powinien swoją osobą reprezentować pewne wartości, styl życia, kulturę życia, a jestem pewien, że człowiek płytki tego nie dokona. Trzeba nam się odbić od brzegu, wsiąść do łodzi i razem z dobrym Przewodnikiem – Jezusem wyruszyć w podróż swojego życia. Można nauczyć się pływać teoretycznie, ale gdy nie będziesz miał kontaktu z wodą nigdy nie będziesz umiał pływać. Podobnie jest też z mówieniem o wypłynięciu na głębię – trzeba od słów przejść do czynów.


Powrót