Powrót


Współczesny erotyzm.


Dziecko w swym naturalnym rozwoju osiąga w pewnym momencie takie stadium, w którym zaczyna stawiać zasadnicze pytanie o swoje pochodzenie: "Skąd się wziąłem?". Czy czasem z odpowiedzią na te ważne pytanie dziecka nie jest tak, jak w przytoczonym wyżej dialogu? Kiedyś oglądałem polski film (niestety mimo prób tytułu sobie przypomnieć nie mogę), uderzyła mnie w nim jedna scena. Otóż jest piękna, kolorowa jesień - rzecz dzieje się na wsi - ludzie zbierają ziemniaki. Wśród zbierających jest także dziewczynka mająca około 15 lat. W pewnym momencie na ekranie widzimy jak po nogach owej dziewczynki spływa krew. Rzecz naturalna - dorosła ona do wieku menstruacyjnego. Jednak dziewczynka nic o "tych sprawach" nie wiedziała, więc gdy się spostrzegła co się dzieje zaczęła płakać i wrzeszczeć. Zaniepokojona matka, gdy zobaczyła co się dzieje z głośnym śmiechem powiedziała: "Ależ Ty głupia jesteś o co płaczesz - to normalne". Może i dla matki było to normalne, ale czy normalne jest to, iż córka "tego" nie wiedziała?
Obserwuje w dzisiejszym naszym społeczeństwie dwie skrajności. Jedni uważają, że problem ludzkiej seksualności powinien pozostać "tabu", ponieważ jest to mesmaczne, niemoralne i gorszące. Tkwi w nas taki stereotyp, ponieważ wcześniej czy później zetknęliśmy się z zasadą, że ludzka pożądliwość, a związana z nią seksualność - to siedziba zła i grzechu. Druga grupa ludzi natomiast poszła w drugą stronę. Sex, miłość erotyczna to rzecz - dla nich - powszechna i obowiązkowa. Pisma pornograficzne, filmy VHS a ostatnio divix czy DVD - ileż tego rodzaju "śmieci" można zobaczyć w naszych kioskach i sklepach. Różnorodność i wielkość nakładu takich czasopism świadczy tylko o jednym - po prostu jest "zapotrzebowanie" na rynku na takie rzeczy.
Inna rzeczą, która bardzo mi się niepodobna to mity, które urosły wokół ludzkiej seksualności. Wydaje się że problem seksualności i odpowiedniego wychowania w ostatnich latach przybrał na znaczeniu. Ile to dyskusji było na ten temat w sejmie chociażby. Wreszcie wprowadzono do szkół przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie". Ów fakt pokazał jeszcze inną stronę problemu. Okazało się bowiem, że to książka nie jest na odpowiednim poziomie, albo obraża czyjeś uczucia religijne. Miałem okazję spotkać się z tym przedmiotem w liceum. Na jednym z pierwszych zajęć pani nauczycielka gdy miała poruszyć jakąś kwestię odnoście współżycia kobiety i mężczyzny, w jednym momencie się zarumieniła i bardzo zawstydziła. I jakoś nigdy nie dokończyła owego tematu. Problemem jest także właśnie brak dobrze wyszkolonej kadry nauczycieli.
Spojrzenie na ludzką miłość erotyczną powinno się zmienić. Chciałbym Się w tym momencie powołać na książkę pt. "Sens miłości" autorstwa Włodzimierza Sołowjowa. Krótkie streszczenie owej pracy można przeczytać w miesięczniku "Znak" nr 10/2003 . Proponuje on oryginalne spojrzenie na ludzki erotyzm, które w dużym stopniu zbliża się do współczesnych refleksji religijnych na ten temat.
Istotą oryginalności ujęcia Sołowjowa jest prekursorskie uznanie indywidualnego, a me gatunkowego sensu miłości między kobietą a mężczyzną. Autor traktatu odrzuca liczącą tysiąclecia tezę o prokreacji jako celu ludzkiej seksualności. Zauważa, że istoty rozmnażające się w sposób najbardziej skuteczny pozbawione są jakiejkolwiek indywidualnej uczuciowej relacji. Przekładając to na język bardziej zrozumiały, niektórzy myślą, że akt seksualny służy - tylko i wyłącznie - spłodzeniu nowego życia. W takim ujęciu cała seksualność pozbawiona jest jakiejkolwiek więzi uczuciowej. Chcesz mieć dziecko, to nie ważne z kim można je "zrobić" i nie ważne jest to czy tę osobę znam i kocham.
Niedawno całkiem podróżując autem usłyszałem w radiu rzecz, która mnie bardzo zbulwersowała. W jednej ze stacji radiowych wpadnięto na pomysł, że w związku ze wzrastającym niżem demograficznym warto byłoby zorganizować jedną noc, aby "dorobić" nowych obywateli. Dosłownie brzmiało to tak: "zróbmy sobie tysiąc nowych obywateli". Cel owego przedsięwzięcia może do końca nie jest taki zły, ale forma przeraża. Czy można powiedzieć, że dziecko się "robi"? Być może u ludzi niewykształconych w mowie potocznej się takiego słowa używa, lecz myślę że słowo "robić" jest w tym wypadku najbardziej niewłaściwe. Zrobić to można sobie kawę po śniadaniu a nie dziecko I Czy nie zakrawa ten zwrot na uprzedmiotowienie aktu seksualnego, a zarazem i owocu tego aktu, jakim jest dziecko?
Miłośc jest dla Sołowjowa "najwyższym przejawem indywidualnego życia". Siła miłości erotycznej w sposób absolutny opanowuje ludzką osobowość - angażując całe ego, kieruje je na zewnątrz, ku przedmiotowi miłości. Jest więc siłą zdolną przemienić naj silniejsze przejawy egoizmu (pożądanie, miłosne cierpienie) w altruizm, przenieść centrum indywidualnego ludzkiego życia poza granice empirycznej jednostkowości. Uważano dotychczas, że miłość do Boga, patriotyzm, miłość rodzicielska, miłość altruistyczna skierowana do wszystkich ludzi są w stanie zmienić ludzki egoizm. Sołowjow odrzuca tę tezę mówiąc, że tylko erotyczny związek mężczyzny i kobiety tworzy relację podmiotów o takim samym statusie (czego brak na przykład w miłości do Boga); podmiotów konkretnych (nie można tego widzieć w uczuci do ojczyzny lub człowieka w ogólności) i zarazem dopełniających się w swej różnicy. Tylko ten związek jest w końcu drogą do zjednoczenia (nie można tego powiedzieć o miłości rodzicielskiej) w prawdziwym osobowym współdziałaniu.
Sołowjow w swej książce wiele miejsca poświęca "geniuszowi" tej miłosnej relacji. Wyraźnie podkreśla, że jest to zjednoczenie w sferze fizycznej i duchowej i że można poprzez taki akt osiągnąć pełnię jednorodności przy zachowaniu różnicy podmiotów. Miłość jest w stanie stworzyć "nowego człowieka", ale nie tylko w porządku prokreacyjnym. Potrafi zjednoczyć dwoje ludzi" tak, żeby wszelki przejaw naszej istoty, każdy akt życiowy, spotykały w tym drugim odpowiadający, ale nie jednakowy przejaw, tak żeby stosunek jednego do drugiego był pełną i nieustanną wymian(b pełnym i nieustannym potwierdzeniem siebie w innym, doskonałą współpracą i wspólnotą".
Sołowjow twierdzi, że intensywność, wszechstronność, równość podmiotów, ich osobowy charakter i wzajemność czynią z miłości erotycznej zjawisko predestynowane ku wyższym celom. Miłość zobowiązuje, i to w sposób absolutny. Należy więc traktować ją świadomie, jako wyzwanie i zadanie, zrozumieć ją i realizować. A więc nie można traktować miłości erotycznej wyłącznie jako zaspokojenie ludzkiej pożądliwości, bo gdyby tak było znaczyłoby to tylko tyle, że postępujemy jak zwierzęta, bez udziału w akcie seksualnym sfery duchowej.
W akcie seksualnym należy rozróżnić niższą sferę tzw. "zwierzęcą" i sferę duchową• Małżeństwo, w którym sfera erotyczna odizolowana jest od sfery duchowej, jest więc taką samą anomalią jak stosunki w domu publicznym czy relacje pozamałżeńskie tzw. "skoki w bok".
"Zewnętrzne fizyczne połączenie" - jak rzecz określa Sołowjow, konieczne jest dla ostatecznej realizacji miłości, lecz zarazem stwarza jej największe zagrożenie. Realizacja postawiona przed jakimś celem gubi miłość. Objaśnia to na przykładzie zera, które nie ma wartości samo w sobie, lecz postawione po całkowitej liczbie, zdolne jest powiększyć ją dziesięciokrotnie. Tyleż jednak pomniejsza liczb e, gdy stanie przed nią. Poprzez mnożenie owych zer przed liczbą sama liczba zmierza ku zeru. Owo porównanie podkreśla wyraźnie jeden moment miłości, który jest bardzo ważny: miłość seksualna nie jest celem sama w sobie. Przed "działaniem" musi być jakiś cel. Odkrycie tego celu jest zadaniem człowieka, bo miłość jest nam dana i zadana. "Agere seqitur esse" - stara zasada filozoficzna, która mówi, że "działanie idzie za bytem". Zatem podkreślam po raz kolejny przed owym specyficznym "działaniem" musi być jakiś cel. Na koniec jeszcze jedna rzecz godna uwagi. Sołowjow zauważa związek naprawy relacji erotycznej z naprawą rzeczywistości. Podobnie jak miłosne relacje, świat trawi choroba rozdziału i podzielonych cząstek. Miłość nie zrealizuje swego sensu, jeśli nie zapoczątkuje naprawy rzeczywistości. Pierwszy krok na tej drodze powinna wykonać właśnie ona, dokonując zbawienia indywidualności poprzez ofiarę z egoizmu, realizując autentyczną ludzką indywidualność.


Powrót