Powrót


Martina Heideggera milczenie o Bogu


Utarła się opinia, że u Heideggera problem istnienia vel nieistnienia Boga właściwie się nie pojawia. Milczenie Heideggera nie świadczy ani za nieobecnością Boga w świecie, ani tym bardziej za nieistnieniem Boga.
Podstawowe pytanie filozofii Heideggera dotyczy człowieka. Nie chodzi o to czy Bóg jest, ale o to czy człowiek naprawdę jest. Tragedią Zachodu jest to, że człowiek stopniowo tracił samego siebie. Utrata ta szła w parze z utratą źródłowego kontaktu człowieka z bytem, z istnieniem. Zainteresowanie przez Heideggera człowiekiem nie płynie na pewno z podziwu wobec niego – jak to było w renesansie. Powodem tego zainteresowania jest raczej trwoga przed człowiekiem, który w czasach nam współczesnych, popadł w nihilizm. Człowiek zatracił pierwotny kontakt z bytem, utracił zdolność mówienia o bycie, rozumienie wielkiej sztuki, utracił Boga. „Bóg umarł” – ogłosił Nietzsche. Chwila obecna jest chwilą utraty ostatniej z możliwych: człowiek traci samego siebie.
Myślenie o człowieku jest przez Heideggera rozwijane w sposób szczególny. Heidegger nazywa je „myśleniem początkowym”, my nazwijmy je „źródłowym”. Stara się dotrzeć do pierwocin, źródeł, do dziejowych a zarazem wciąż się dziejących początków człowieka. Pierwociny te leżą zarówno w odległej przeszłości, jak i w głębi ludzkiej egzystencji.
Husserl rzucił hasło: „z powrotem do rzeczy”. Znaczyło to, że trzeba odejść od oderwanych od doświadczenia abstrakcji, a wejść w badanie tego, co niesie ze sobą źródłowe doświadczenie przedmiotu, tj. jego spostrzeżenie. Dla Heideggera sprawy mają się inaczej. Odkrywa on, że akty spostrzeżenia wcale nie są środkiem źródłowej prezentacji świata, ponieważ kryją się w nich pewne założenia, które widzenie świata głęboko zniekształcają. Ostatecznym źródłem zniekształceń jest jakiś błąd w przeżyciu czasu przez człowieka. Dlatego trzeba szukać innych sposobów dotarcia do prawdy o świecie. Nie akty spostrzeżeniowe lecz różne „nastroje”, takie jak trwoga, troska, poczucie winy, głos sumienia itp. Są miejscem dopełnienia się prawdy.
W ramach myślenia źródłowego pojawia się doniosły czynnik – czas. Doświadczenie Bytowania, wszystko jedno, czy chodzi o bytowanie świata, czy bytowanie samego człowieka jest w swej „głębi” przepojone czasem. Dla Heideggera człowiek jest siedliskiem czasu i człowiek może ten czas przezwyciężać np. samo myślenie o czasie jest już przezwyciężeniem go. Człowiek może również „uczasawiać czas”.
Wspomniałem wyżej o milczeniu na temat Boga. Otóż wszelkie myślenie jest tylko wtedy słyszalne, gdy zostało poprzedzone przez jakieś, co najmniej zasugerowane pytanie. Dlatego kluczowe pytanie daje się sformułować następująco: czy w tym punkcie dziejów, w którym się właśnie znajdujemy jest możliwy człowiek wierzący w Boga w sposób absolutnie źródłowy?
Próby odpowiedzenia na postawione pytanie przechodzą przez podwójne przyciąganie: wiary i niewiary. W tym kontekście zarówno słowo „wiara”, jak i słowo „ateizm” odsłaniają nowe warstwy znaczeniowe. Potocznie ateizm to tyle co zaprzeczenie istnienia Boga. Obierając jako punkt wyjścia przemyślenia Heideggera dochodzimy do innej koncepcji: ateizm to zaprzeczenie samej możności człowieka wierzącego jako takiego. Korelatywnie do tego rysuje się możliwość „wiary pierwocin”. Polega ona na uznaniu, że człowiek w swych pierwocinach jest z natury chrześcijański..
Powyższe krótkie wprowadzenie miało na celu zobrazowanie ogólne czym i w jaki sposób interesuje się Martin Heidegger. Kolejne kroki będą się opierać na tym, aby tę „wymowę milczenia” Heideggera właściwie uchwycić.
Prometeusz jako symbol.
Heidegger w swej książce Sein und Zeit broni dwóch tez. Pierwsza stoi w związku z szeroko pojętą teorią poznania. Jak to było wspomniane wcześniej poznanie świata nie opiera się tylko na aktach spostrzeżeniowych, lecz w tym przypadku kluczową rolę odgrywają również emocje i nastroje. Emocjonalny i niepostrzeżeniowy sposób rozpoznawania prawdy o rzeczywistości ma tę wyższość nad poznaniem przy pomocy sądów, rozumowań i spostrzeżeń, ze jest bardziej podstawowy, ponieważ „otwiera nam” rzeczywistość, do której potem mogą odnieść się akty spostrzeżeniowe i akty sądzenia. Podstawową emocją, poprzez którą odsłaniają się pierwociny człowieka jest – zdaniem Heideggera – trwoga. Przynosi ona to, czego rozum nie może pojąć: nicość. Człowiek w swych pierwocinach jest „nicestwiony nicością” tzn. jest odpychany ku temu co istnieje. Tak więc w miejscu, w którym wielcy mistycy chrześcijaństwa doświadczali obecności Boga Heidegger doświadcza Nicości.
Druga teza dotyczy czasu. Dasein jest tworem czasowym, podobnym do płynącej melodii, w której ostatni akord pociągający ku sobie całą melodię, oznacza zarazem jej „istnienie w stronę śmierci”. Melodia staje się całością, gdy już przestanie być. Podobnie Dasein – człowiek. Zadaniem melodii jest być wierną samej sobie, siebie grać bez zafałszowań. Człowiek podobnie. Musi on odnaleźć siebie w chwili właśnie zadanej mu do przeżycia. Wybiegając w swój koniec i powracając ku teraźniejszości, człowiek dokonuje właściwego uczasowienia czasu.
Czy doświadczenie Transcendencji może wejść w czas człowieka i stanąć w nim jednocześnie jako perspektywa ku przyszłości. Znów na to pytanie autor odpowiada milczeniem. Znamienne jest jednak ujście natury śmierci. Śmierć nie jest pojęta jako koniec bezapelacyjny i ostateczny, lecz jako „możliwość niemożliwości”. Śmierć znaczy, że nic już nie jest możliwe. Ale tak pojęta śmierć jest tylko... możliwością. Możliwość niemożliwości nie wyklucza swego przeciwieństwa, ona je nawet odsłania. Tą wizję Heideggera nazywa się „heroicznym nihilizmem”. Literackim symbolem owego nihilizmu jest postać Prometeusza. Nihilizm wypływa z doświadczenia nicości. Nicość jest „ontologicznym sensem” egzystencji Prometeusza, którego bogowie skazali na powolną śmierć. Nie jest to jednak nihilizm, który niszczy otaczający go świat. Prometeusz nadal współ-bytuje z ludźmi. Trzeba znieść śmierć z godnością, być w znoszeniu śmierci heroicznym. Prometeusz daje świadectwo bogom, jakie im dają potępieni, to znaczy wszyscy, którzy odmówili „chrztu”. Prometeusz milczy. Takie milczenie nie jest bez wymowy.
Heroiczny nihilizm jest teorią człowieka czasów, w których dosięgło swych kresów myślenie oderwane od prawdy Bytowania. W przeciwieństwie do innych filozofów (m.in. Kierkegaard, Scheler, Hegel) Heidegger uważa że radykalnie twórczy charakter Dasein jest tylko złudzeniem. Owszem człowiek buduje otaczający go świat, tworzy sens przedmiotów, konstruuje maszyny i opanowuje przestrzeń, ale dzieje się tak dlatego, ponieważ sam nieustannie ucieka od swej nicości.
Prometeusz Heideggera kryje zarodek dialektycznej negacji siebie. Oczywiście nie chodzi o negację heroizmu, lecz nihilizmu. Wydaje się, że nie jest rzeczą przypadku, iż dalszy ciąg filozofii Heideggera będzie się rozwijał pod hasłem krytyki nihilizmu.
Człowiek – strażnik bytowania.
Po ukazaniu się Sein und Zeit filozofia Heideggera przechodzi głęboką metamorfozę. Pojawia się obok innych motywów, motyw Boga. Człowiek nie jest już traktowany jako miejsce pojawienia się nicości, lecz zostaje uznany za „strażnika Bytowania”, „pasterza Bytowania”. W miejsce trwogi pojawia się radość i wdzięczność dla łaskawości Bytowania (Sein). Nicość jest określona jako Bytowanie. Nicość przedmiotu, rzeczy, Boga, nicość tego co Bytuje, nie jest, jak się okazuje ostateczną pierwociną człowieka. Ona jest zasłona czegoś co leży głębiej. „Głębiej” leży samo Bytowanie. Warte zaznaczenia jest rozróżnienie, które należy do podstawowych idei filozofii Heideggera. Wyróżnia on das Sein (Bytowanie, lub Bycie) i das Seiende (to co bytuje).
Bytowanie, Bycie, początkowe i źródłowe Być jest często określane przez Heideggera greckim „physis”. Heidegger podkreśla w związku z tym dwa momenty: moment odsłaniania się i moment władania. Odsłanianie się stoi w ścisłym związku z przeżyciem i upływem czasu. „Physis” to Bytowanie, które się odsłania wraz z upływem czasu w jego „ontologicznej” prawdzie, to idące ku nam i oświetlające nas światło, to Prawda, która „nas ogląda”. Czas spełnia tu rolę doniosłą – czas odsłania. Dopiero dzięki „odsłonięciu się Bytowania” możliwe jest wydanie takiego lub innego sądu na temat Bytowania i tego Co bytuje. Prawda sądu jest uwarunkowana przez Prawdę odsłonięcia się. Moment drugi to moment władania. Odsłaniające się Bytowanie „Włada” nad myśleniem nie dzięki swej sile i swej krzykliwości, lecz dzięki swej Prawdzie. Bytowanie jest tym co człowiekowi najbliższe. Dlatego jest najtrudniejsze do uchwycenia.
Myślenie w stronę Boga.
Heidegger nie kwestionuje istnienia Boga, ani nie kwestionuje relatywnej prawdy filozoficznych teodycei. Podstawowy ból Heideggera jest taki: Bóg filozofów wyłonił się z zagubienia człowieka przez samego siebie i przyczynił się do tego zagubienia. Nawiązując do idei Boga jako „causa sui”, pisze: „Tak brzmi rzeczowo prawidłowa nazwa dla Boga filozofii. Do takiego Boga człowiek nie może się ani modlić, ani ofiarować mu siebie. Przed causa sui człowiek nie jest w stanie ani z bojaźni upaść na kolana, ani nie może przed nim śpiewać ani tańczyć. Stąd myślenie bez-bożne, które musi porzucić myślenie o Bogu jako causa sui , jest chyba bliższe boskiemu Bogu.
Heidegger przywołując obraz z „Tako rzecze Zaratustra”: człowiek, dla którego najwyższe wartości przestały być awrtościami, oszalał. Oszalały chodzi wśród tłumów i wykrzykuje: „szukam Boga, szukam Boga”. Heidegger tak komentuje ów fragment: „Człowiek oszalał. Oszalał, ponieważ urzeczywistniając przeciwieństwo dotychczasowego człowieka zszedł z jego poziomu, na którym ideał nierzeczywisty świata nadzmysłowego uznany był za rzeczywistość. Oszalały człowiek wyszedł poza człowieka dotychczasowego. W ten sposób wszedł on jednak zarazem całkowicie w określoną już animal rationale istotę człowieka dotychczasowego. Stąd tak oszalały człowiek nie ma nic wspólnego ze stojącą wokół niego publiką, która w Boga nie wierzy. Ci nie dlatego są nie wierzący, że Bóg jako Bóg stał się dla nich niewiarygodny, lecz dlatego, że utracili samą możliwość wiary, bo nie potrafią już szukać Boga. A nie potrafią, bo przestali Myśleć. Publiczność dookoła stojąca odeszła od Myślenia, a zastąpiła ją paplanina, która węszy nihilizm wszędzie, gdzie są zagrożone jej mniemania.
Tak więc znów znaleźliśmy się w obliczu pytania o możliwość ‘wiary pierwocin’. Nie wyłania się ona z możliwości skonstruowania „racjonalnych” argumentów na istnienie Boga, lecz z możliwości osiągnięcia pierwotnej, Myślącej a nie „technicznej” postawy wobec prawdy Bytowania. Ta możliwość jest z kolei ściśle związana z możliwością doświadczenia przez człowieka siebie w swych „tajemniczych pierwocinach”. Warunkiem „wiary pierwocin” jest odsłanianie się „boskości Boga”. Jest znamienne, że na boskość Boga natrafia Heidegger nie u filozofów, lecz u poetów, w szczególności u Holderlina i Rilkego. Kto osiągnął zdolność Myślenia, ten otwarł się na boskość boskiego Boga. W ten sposób stał się sposobnym do „przyswojenia się” transcendencji. „Przyswojenie się” będzie miało charakter czasowy. Będzie to jakieś „wydarzenie”, w którym staje się coś i coś jest komuś przyswajane. To „komuś” jest najpierw i przede wszystkim Sacrum. Sacrum wymaga nazwy. Do nazwania Sacrum zdolny jest tylko poeta, bo Sacrum, jak Bytowanie, jest bezpośrednie. Poeta ma moc zapośredniczania Sacrum przy pomocy słowa, nie szkodząc sacrum. „Nawet jeśli poeta zatapia się w Sacrum, nie jest on w stanie zaszkodzić Sacrum: ‘wiekuiste Serce trwa niezachwianie’. Heidegger przez ‘wiekuiste Serce’ rozumie samo Sacrum i wyjaśnia, że Serce wiekuiste mimo współczucia trwa w prawdzie i stałości.
Czym więc jest to „wiekuiste Serce”? Czy jest Absolutem, Ojcem Chrystusa, punktem Omega? Heidegger konsekwentnie milczy. Konsekwentne milczenie brzmi tu nie tylko jako niewiedza, ale jak jakiś protest: protest przeciwko gadatliwości tej publiczności, która ma pełne usta Boga, ale sama nie jest zdolna do tego, aby naprawdę być.


Powrót