Powrót


Kamień, Magdalena i Jezus.


Chrystus siedział na kamieniu oparty o barierkę. Spod przymrużonych powiek patrzył na smukłą postać kobiety, której ręce drżały raczej ze strachu niż ze wstydu. Dokoła tępy, milczący tłum, stróże moralności i człowiek, który nie miał powodów, aby ją ratować. Oczekiwanie przedłużało się, bo ten, który miał wydać wyrok, pisał coś na piasku. Wreszcie podniósł oczy, spojrzał na zgromadzonych, wyszukał oczyma ciebie i powiedział: Jeżeli chcesz rzucić w nią kamieniem – to rzuć, ale tylko wtedy, gdy sam jesteś bez grzechu. Oczekiwałeś innej odpowiedzi. Miałeś przecież przygotowany kamień i czekałeś tylko zachęty. Chciałeś potępić Magdalenę za to, co sam czynisz. Tyle tylko, że Ciebie nie przyłapano. Ale to nic, że w oczach prawa jesteś czysty. To nic, że nie przyłapano Cię na gorącym uczynku. Twój kamień świadczy przeciwko tobie. Gdybyś był bez grzechu, nie chwytałbyś kamienia. Chciałeś w ten sposób ukryć się przed samym sobą. Chciałeś zatuszować swoją bezduszność, a udowodniłeś tylko swoją winę. Bo człowiek niewinny nie będzie potępiał innych. Człowiek niewinny nie będzie posądzał innych. Człowiek niewinny nie będzie obmawiał innych. Twoja przynależność do tłumu, była przynależnością do grzechu. Posądzasz bowiem innych, o to, co sam czynisz. Domyślasz się u innych tego, do czego sam jesteś zdolny. Kamień w twoim ręku wygląda jak wyrzut sumienia. I przyszedłeś z tym kamieniem do Chrystusa, aby w Jego imię rzucić w drugiego człowieka?

Ty który modlisz się „Panie, Panie”…
Ty, który śpiewasz Hosanna i często chodzisz do świątyni…
Ty, który powiesz „Pięćdziesięciu lat nie masz, a Abrahama widziałeś”…
Ty, który jesteś nieskazitelnie czysty wobec prawa…
Ty, który chcesz siedzieć po Jego prawicy i wykłócasz się o lepsze miejsce…
Ty, który cieszysz się, że nie widziano twojego uczynku…
Ty, który całujesz Chrystusa w ogrodzie Getsemani…
Ty, który powiesz „Nie znam tego człowieka”…
Ty, który uderzysz go, aby przypodobać się arcykapłanowi…
Ty, który nie uwierzysz w Niego po Zmartwychwstaniu…

przyszedłeś wykonać wyrok.


Odpowiesz Chrystusowi: Prawo nam każe takie kamienować! I mimo, że On Magdaleny nie potępił – Ty rzucisz kamieniem.
A potem? Potem wrócisz do swojego domu beznadziejności, w krainę targów, kompromisów, układów i znajomości – i syty sprawiedliwością spokojnie zaśniesz…


Powrót