|
Myśli wybrane Tischnera
I. Wokół wiary i niewiary
Wiara jest w gruncie rzeczy smutną koniecznością. Gdybyśmy mogli mieć wiedzę, nie potrzebowalibyśmy mieć wiary. Rzecz w tym, że nie możemy mieć wiedzy. Są rzeczy, które przerastają możliwości ludzkiego rozumu. Jest światło, które oślepia. Tak jest z Bogiem.
(JŻ 55-56)
Są dwa punkty otwarcia się na Boga: jedni potrzebują do tego nieszczęścia, inni - przeciwnie - smaku szczęścia. Pierwsi szukają Pana Boga, aby wyratował ich z opresji, drudzy - aby Go sławić, wyrazić Mu wdzięczność za wspaniałość istnienia. Wielka teologia wyrasta z tego drugiego motywu - jest teologią wdzięczności.
(PPB 8)
Wiara Balthasara jest inna niż wiara ojca Kolbego. Ale gdyby ktoś dał mi do wyboru jedną lub drugą wiarą, to nic nie ujmując Kolbemu, wybrałbym Balthasara. Ryzyko, jakie podejmuje wielki teolog, mówiąc o Bogu, jest większe niż ryzyko oddania życia za drugiego.
(PPB 24)
Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi.
(PPB 152)
Zbyt wielu mamy kapłanów boga nierozumnego, nawet wśród tych, co się mienią filozofami.
(MWW 155)
Religia jest dla mądrych. A jak ktoś jest głupi i jak chce być głupi, nie powinien do tego używać religii, nie powinien religią swojej głupoty zasłaniać.
(TCK 46)
Kto chce zrozumieć naturę wiary religijnej, niech będzie przygotowany na spotkanie z prostotą. Trudność rozumienia nie polega bowiem na tym, że wiara jest złożona, a my prości, ale na tym, że my powikłani a wiara prosta.
(Wiara szuka zrozumienia)
Bóg nas znalazł, zanim my znaleźliśmy Boga.
(JŻ 57)
Spór o istnienie człowieka rozgrywa się na gruncie filozofii jako problem dramatu człowieka z Bogiem. Jeżeli Pan Bóg nie będzie potrafił mnie zniewolić, to ja jestem, a jeżeli pan Bóg mnie zniewoli, to mnie nie ma, a jest tylko Bóg; na tym polega fundamentalny problem wolności.
(Dialog za dnia i w nocy)
W języku religii mowa z kimś jest bardziej fundamentalna niż mowa o czymś.
(TCK 49)
Dialog wiary toczy się na poziomie wierności, a nie pewności. To ideologia uważa, że "gdy będą pewni, to będą również wierni". Gdy poddaję krytyce "pewność w religii", nie chcę nikomu podpalać nieba, co najwyżej kawałek słomy nad głową.
(WKSW 235)
Co to znaczy, że Chrystus "odkupił" świat? To znaczy, że On kupił całe stworzenie dla siebie. Żeby zrozumieć los tego świata, trzeba rozumieć los Właściciela: życie - śmierć - Zmartwychwstanie.
(PPB 24)
W konfesjonale nie mówię: "Dwa plus dwa jest cztery i to jest prawda". W konfesjonale mówię: "Słuchaj, jest Ktoś, na kim możesz się oprzeć. I to jest twoja prawda". Co by było, gdyby Chrystus nie miał racji? Czy warto przegrać z Chrystusem, czy też wygrać z Wielkim Inkwizytorem? Konfesjonał służy przekonaniu człowieka, że warto być z Chrystusem, choćby to miało oznaczać porażkę.
(PPB 87)
Jeszcze nie umiemy czytać sensu bólu miłości. Jeszcze nie poznaliśmy dogłębnie tajemnicy Dobra, które pragnie być sobą, a staje się sobą przez poświęcenia dla i n n e g o. Znamy pojednanie przede wszystkim jako kompromis. Pojednanie przez p o ś w i ę c e n i e przejmuje nas grozą.
(KNM 104)
Jeżeli ktoś jest niezdolny do tego, aby ufać ludziom, jeśli nie doświadczył nigdy zaufania, to nie zrozumie istoty chrześcijaństwa. Będzie szukał Boga w scenie, w przedmiotach - nie w ludziach.
(TCK 23)
Strasznie trudno będzie Panu Bogu zbawić człowieka, który nie jest wolny i nie jest rozumny. Ten człowiek wciąż jeszcze nie jest sobą. Więc co tu można zbawiać - skórę i kości?
(MPP 556)
Zanim cię zbawią, trzeba wiedzieć, kogo zbawić. Musisz być sobą, bo jeśli będziesz kimś innym, to akurat zbawią tego innego, a nie ciebie. Jeżeli będziesz dokładnie naśladował Jana Vianneya, to ty jako ty nie będziesz zbawiony, tylko zbawiony będzie Jan Vianney.
(Świat zmienił się na lepsze)
Bycie sobą nie może być zbudowane tylko na aktach bohaterstwa. Jestem sobą także w moim grzechu, w mojej skończoności, w mojej winie!
(PPB 81)
Wolność chrześcijanina wyraża się nawróceniem.
(PWRS 11)
Trzeba szczególnej odwagi, by być spowiednikiem na tym świecie.
(WKSW 307)
W spowiedziach inteligenckich jest mało czynu, a dużo hałasu. Nie zabił, nie ukradł, nie kłusował, tylko ciągle uważał, żeby być bez winy. Niekiedy ma się wręcz pokusę poradzić: "No to zabij! Wtedy będziesz miał jasność".
(PPB 61)
Wierność jest przede wszystkim aktem nadziei, a nie pamięci.
(ŚLN 97)
Bóg jest Miłością - to znaczy, że Bóg jest tym gniazdem człowieka, w którym czeka na niego oswojone szczęście. Szczęście oswojone to szczęście, które nie ucieka. Jest wieczne.
(JŻ 118)
Niewątpliwie religia nadaje sens cierpieniu. Ale nie cierpiętnictwu.
(MPP 407)
Każdy z nas ma tylko jeden grzech, który raz się przejawia tak, a raz inaczej. Każdy ma własnego diabła. Ten grzech jest tak indywidualny jak sam grzesznik. Bardzo trudno go nazwać, jeszcze trudniej się wykaraskać. Niekiedy, gdybyśmy nazwali ten grzech po imieniu, musielibyśmy sobie strzelić w łeb.
(PPB 59)
Z perspektywy Nowego Testamentu mniej ważne jest, jaki był grzech, a ważniejsze, jakie jest owocowanie po grzechu. W pewnym sensie cnota wyrasta z grzechu, jak wyzwolenie wyłania się z nie-wol-nictwa.
(PPB 63)
Co najważniejsze, to zostało już odsłonięte, chociaż nie zostało zakończone rozumienie tego, co najważniejsze.
(TCK 101)
Religia nie polega na narzucaniu więzi. Nie wystarczy powiedzieć "nawiązujcie więź", żeby powstała religia. Religia to odkrywanie więzi już istniejących, choć nie uświadamianych.
(MPP 228)
Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie pokazuje, co w chrześcijaństwie jest fundamentem, a co fundamentalizmem.
(PPB 52)
W dziejowej mowie o Bogu słychać trzask łamanych i na nowo składanych słów.
(SOIC 325)
Soborowa radość to trochę jak radość lekarza, który odkrył lekarstwo. Nie choroba sprawiła mu radość, lecz lekarstwo.
(Świat zmienił się na lepsze)
Chrześcijańska reforma sacrum polega na głębokim zakorzenieniu go w doświadczeniu dobra, które już jest w człowieku. Prawdziwym sacrum chrześcijaństwa jest człowiek - dziecko Boga.
(KNM 188)
Prawda weryfikuje się w zbawieniu. Żywą prawdą staje się wtedy, kiedy prawdziwie uzdrawia.
(TCK 59)
Nie postrzegam wiary jako stanu raz na zawsze zamrożonego, lecz widzę ją jako ogromną rzekę miotaną konfliktami i napięciami, która raz się burzy, raz płynie spokojnie. Czasem woda w rzece natrafia na zakole i "robi sobie przystań", wtedy wydaje się, że wiara obumarła, wystarczy jednak niewielki wstrząs, by wszystko się zmieniło. (...) Ktokolwiek mi mówi, że jego wiara jest skończona i skończona jest jego niewiara, podejrzewam, że nie mówi o wierze, lecz o złudzeniu wiary.
(KNM 13-14)
Nie jest tak, że gdy ktoś traci wiarę, można lekceważąco powiedzieć: "To nie była prawdziwa wiara, prawdziwej wiary się nie traci". Wiarę prawdziwą też można stracić. Traci się ją wtedy, gdy niszczeje naturalne podłoże, które łaska ma uszlachetnić.
(NDW 187)
Za ateizmem przemawia wiele argumentów. Więcej niż za religią. W gruncie rzeczy to logiczne, żeby być ateistą. Tak jak logiczne i rozumne jest to, żeby się nie zakochać... A przecież ludzie nie są w tym przypadku logiczni. Na szczęście.
(PPB 34)
Ateizm często pokazuje nam, że wierzymy nie w Boga prawdziwego, a w bożka.
(PPB 35)
Spór między miłością a Miłością to właściwy spór człowieka z Bogiem. [Miłość] nie rozgrzesza [człowieka], ale przekonuje Pana Boga.
(PPB 82-83)
II. Człowiek i jego nadzieja
Aby rzucić światło w mroki dramatu człowieka, potrzeba logiki dobra. Tylko ona bowiem może usprawiedliwić zaistnienie konkret-nych istot, a nie na odwrót. I ona tylko może dać wgląd w przygodę ludzi, którym niczego nie brak, a którzy mimo to szukają sobie innej ziemi.
(FD 44-45)
Losem człowieka jest: dać się pokonać nadziei. Ginie ten, kto przestaje jej ulegać.
(ŚLN 303)
Nie ma [na świecie] takiego stworzenia, żeby biedy jakiejś nie czuło. Ale tylko człowiek potrafi tę biedę zamienić na modlitwę. Tylko człowiek umie z tej biedy wykrzesać wieczorny, poranny i niedzielny pacierz.
(BM 17)
Nie zdobywa się tożsamości w polu zła. Podstawą tożsamości jest przeświadczenie, że to, co jest, "dobre jest". Gdy jest inaczej, mamy iluzję tożsamości.
(PPB 173-174)
Lament się zawsze sprawdza, bo zawsze jakaś dziewczyna straci cnotę.
(Świat zmienił się na lepsze)
Szyderstwo to śmiech, który idzie przez świat, głosząc klęskę dobra.
(FD 262)
Zło istotne nie przychodzi do człowieka jako przemoc, lecz jako możliwość przedstawiona człowiekowi do wyboru, oparta na perswazji. Człowiek musi się zgodzić na zło, musi sam wybrać zło. Dopiero gdy to uczyni, można powiedzieć: stało się zło.
(FD 247)
Zło w sensie podstawowym - zło zasadnicze, zło dialogiczne - przejawia się jako zdrada.
(FD 247)
Pan Bóg daje człowiekowi dwojakiego rodzaju przyjaciół: takich, z którymi można mówić różaniec, i takich, z którymi można "konie kraść". Rzecz jasna, że z ludźmi zarozumiałego serca można co najwyżej czynić to pierwsze.
(SR 99)
Gest "pokładania nadziei" jest jednym z najbardziej tolerancyjnych gestów człowieka.
(ŚLN 307)
Cmentarz głosi klęskę gospodarowania - zadomowienia, zakorzenienia, fiasko przywiązania do ziemi. Na cmentarzu ziemia ukazuje się nam jako ziemia odmowy. "To nie tu" - mówi cmentarz. Nie tu jest dom, nie tu zakorzenienie.
(FD 234)
Teza, która warunkuje każdy dialog: to, co drugi mówi o mnie, nie jest nigdy całkowitą nieprawdą.
(Dialog za dnia i w nocy)
Absurdalna jest logika, która mówi, że skoro demokracja nie jest wartością najwyższą, należy ją niszczyć w imię najwyższych wartości. Niszcząc demokrację, niszczymy właśnie te wartości, bo odbieramy człowiekowi swobodę wybrania wartości, uniemożliwiamy swobodny wybór Boga i swobodną ofiarę czy miłość bliźniego.
(MPP 565)
Demokracja nie zna niewinnych zbrodniarzy. I to już jest zdecydowany postęp.
(MPP 660)
Kultura to jakby zwierciadło duszy. Gdy nie ma kultury, to nikt nie widzi duszy, a gdy duszy nikt nie widzi, to dusza marnieje. Człowiek traci pamięć tego, kim jest.
(IOH 17)
Kiedyś filozofia rodziła się z podziwu wobec otaczającego nas świata (Arystoteles). A potem także z wątpienia (Kartezjusz). A teraz, na naszej ziemi, rodzi się ona z bólu. O jakości filozofii decyduje j a k o ś ć b ó l u ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce zaradzać. Kto tego nie widzi, jest bliski zdrady.
(MWW 13)
Myśląc o ludzkim dramacie zguby i ocalenia, filozofia sama staje przed tymi dwiema możliwościami - może siebie zatracić lub może siebie potwierdzić.
(FD 11)
Krytyka rozumu nie jest dziś aktem rozpaczy nad rozumem, lecz mniej lub bardziej ostrożnej wiary w rozum.
(KNM 222)
Lepszy jest rzetelny minimalizm niż pokrętny maksymalizm.
(Świat zmienił się na lepsze)
Cel wychowania religijnego ująłbym najkrócej jako wtajemniczenie w Ewangelię. Przy czym w jej centrum postawiłbym słowa: "Cenniejsi jesteście niż wróble". To pozwala dopracować się świadomości ludzkiej wartości.
(PPB 157)
Mamy przed sobą dwie drogi wychowania do "stania się człowiekiem". Jedna to droga sokratejska, która wiedzie poprzez myślenie. Druga to droga góralsko-heglowska, która wiedzie poprzez "chętke do strzylanio". W pierwszym przypadku wychowawca jest jak lekarz-położnik, który pomaga przy porodzie. Kim jest w drugim przypadku? Powiem tylko tyle: nie jest nauczycielem przysposobienia wojskowego. Do tego dodam: czasem może stać się także tym przeciwnikiem wychowanka, dzięki któremu tenże wychowanek - raczej: niewolnik - może ćwiczyć celność strzału, odwagę i gotowość do poświęcenia życia. Tak, tak, wydaje się, że po zniesieniu pańszczyzny tylko nauczyciel pozostał uczniom jako obiekt walk o wyzwolenie.
(Droga Sokratesa i perć Sabały...)
Myślę, że jest pewne niebezpieczeństwo w domaganiu się autorytetu moralnego przez ludzi - bo jeżeli szukasz takiego autorytetu, to po prostu bądź nim sam i koniec.
(Wielkie zadanie)
Czasami nawet medycyna szkodzi lekarzom, co dopiero mówić o pedagogice...
(ŚLN 42)
Na początku dramatu rodzi się pytanie: kim jesteś? Na końcu widnieją dwie przeciwne sobie możliwości: przeklęty lub błogosławiony. Dramat człowieka toczy się wśród tych możliwości. Co one znaczą? Tego dokładnie nie wiemy. Niewiedza ta nie przeszkadza nam jednak żyć wśród nich, myśleć według nich, wedle nich oceniać innych i siebie. Gdyby pewnego dnia znikły nam z oczu i uszu, stanęlibyśmy bezradni na scenie świata, jak słowa, które zapomniały o regułach, czyniącej z nich mowę gramatyki.
(FD 312)
III. Wolność - miłość - heroizm
Nie wszystkie wartości są wartościami absolutnymi. Błąd polega nie tylko na tym, że się wszystko relatywizuje, ale i na tym, że wszystko się absolutyzuje.
(PPB 147)
Gdybym ze wszystkich wartości, jakie są w Polsce, miał dać którąś na pierwsze miejsce, dałbym wolność.
(MPP 42)
Wolność nie może nigdy być wartością absolutną. Pozór absolutnego charakteru czerpie ona stąd, że jest koniecznym warunkiem urzeczywistnienia innych, absolutnych wartości. Wśród nich także człowieczeństwa. Z tego gruntu wyrasta podstawowe pytanie współczesności: co jest tą wartością, dla której usprawiedliwiona jest s w o b o d n a utrata wolności? W imię jakiej wartości wolność człowieka ma się przekształcić w poświęcenie?
(ŚLN 147-148)
Tak jak prawda jest dla człowieka kluczem do świata, tak wolność jest kluczem, który wartości otwiera drogę w głąb człowieka.
(ŚLN 65)
Nie jesteśmy bezgranicznie wolni. Jesteśmy wolni wobec dobra i zła i z tego robimy rachunek. Wszelkie zło oznacza chorobę wolności.
(PWRS 9)
Dobro nie istnieje inaczej, jak tylko jako konkretna dobroć i wolność konkretnego człowieka.
(PWRS 40)
Być zniewolonym znaczy zawsze: być samotnym. Wyzwolenie człowieka zaczyna się od wewnątrz. Nie mogłoby się jednak zacząć, gdyby człowiek nie spotkał obok siebie wolności innego i gdyby się nią nie zachłysnął.
(PM 254-255)
Wolność nie włazi w człowieka po przeczytaniu książek. Wolność przychodzi po spotkaniu drugiego wolnego człowieka. Kiedy niewolnik spotka człowieka wolnego, albo go za tę jego wolność znienawidzi, albo sam staje się wolny.
(MPP 290)
Im wyższa wartość, tym większa swoboda jej uznania.
(MWW 511)
W postawie człowieka jest pewien paradoks. Walczysz o wolność, walczysz o to, żeby jak najwięcej wiedzieć, żeby wszystko poznać. Ale nie bardzo walczysz o to, by być odpowiedzialnym.
(TCK 187)
Gdy człowiek nie wie, co zrobić, sumienie mówi mu tylko jedno: "szukaj".
(PPB 102)
Znamiennym rysem współczesnej filozofii wolności jest to, że wyłoniła się ona raczej z ludzkiej wrażliwości moralnej niż z wrażliwości metafizycznej: tajemnica wolności stała się dzisiaj nie tyle tajemnicą Logosu, co Ethosu.
(ŚLN 149)
Wolność należy do takich wartości, które musi się dzielić z innymi. Zwieńczeniem wolności jest My.
(KNM 208)
Rozumiemy liberalizm w sposób uproszczony, gdy twierdzimy, że otwiera on drogę relatywizmowi i subiektywizmowi etycznemu. W istocie rzeczy zasada liberalizmu zawiera w sobie wymaganie, które posiada wszelkie cechy absolutnego wymagania moralnego, aby człowiek we wszystkim, co robi i czego nie robi, był sobą.
(SOIC 134)
Nikt rozsądny nie przeczy, że wolność może prowadzić do anarchii. Trzeba jednak właściwie rozumieć słowo "prowadzić". Wolność "prowadzi" do anarchii w tym sensie, że jest warunkiem jej możliwości. Nie jest jednak jej dostateczną przyczyną.
(WKSW 27)
W dzisiejszym świecie nie wolność jest problemem. Wolność już jest. Pozostało pytanie: co zrobić z wolnością?
(PPB 49)
W religii, aby być posłusznym, trzeba najpierw być wolnym.
(WKSW 252)
Jedną z największych tajemnic, do których nigdy się nie dobrałem, bo mnie na to nie stać, jest tajemnica miłości.
(MPP 366)
Miłość sama w sobie jest "nie do pojęcia", ale dzięki miłości możemy "pojąć wszystko".
(SOIC 209)
Miłość jest podstawowym sposobem uczestnictwa w dobru.
(SOIC 214-215)
Zdolność do miłości jest struną, na której każdy człowiek wygrywa swoją religię.
(PPB 26)
Miłość skazuje człowieka na ogołocenie, rezygnację, na przedsmak jakiegoś unicestwienia.
(JŻ 69)
Mowa ziemi jest podobna do mowy miłości - ziemia także przemawia w ciszy. Stąd zapewne bierze się to przymierze między zakochanymi i umierającymi a ziemią. Płynie ono z pokrewieństwa ciszy.
(KP 15)
W dzisiejszym świecie obszarem ogromnie wielu napięć jest życie małżeńskie. Etyka małżeńska jest konstruowana dla ludzi, którzy mają idealne osobowości i dużo czasu... A życie codzienne wygląda inaczej. Dlatego najważniejsza modlitwa małżonków brzmi: Boże, daj nam wolność, abyśmy mogli być dobrzy.
(PPB 74)
Grzech pierworodny wprowadził głębokie zaburzenie w ludzką cielesność. Polega ono na oderwaniu cielesności od podstawowej nadziei, jakiej cielesność służy - nadziei potomstwa i domu. Jakieś obce prawo zamieszkało w ciele. Celem rozkoszy stała się sama rozkosz. Miłość nie otwiera już człowieka na Innego - Boga i bliźniego - którzy są poza człowiekiem, ale zmusza go do tego, by zalękniony kręcił się wokół samego siebie. Bliźni jest tu dosłownie drugim, ponieważ tym pierwszym jestem Ja.
(PWRS 30-31)
Kościół odnosi się do ciała bardzo ufnie, natomiast współczesna cywilizacja - raczej nie. Co to znaczy ufać ciału? To znaczy ufać jego logice od narodzin po śmierć.
(O wcieleniu)
W głębi cielesności skrywa się, dojrzewa, a następnie z niej wyrasta jakaś gotowość do ofiary z ciała. Gotowość do ofiary wyraża się już chłopięcą gotowością do ryzyka w grze i dziewczęcą czułością w stosunku do lalki czy zwierzęcia. Trudno nie widzieć w jednym i drugim zapowiedzi określonej przyszłości. Kobieta, stając się matką, ryzykuje śmiercią. Mężczyzna ryzykuje współodpowiedzialnością.
(SOIC 119)
Heroizm to podstawowa barwa ludzkiej egzystencji.
(ŚLN 101)
Kto nie ma Sprawy, dla której żyje, bardzo boi się umrzeć. Świadomość Sprawy porządkuje lęki.
(PPB 140)
IV. Między Wawelem a Jasną Górą
Polska jest dziś jak książka szyfrem pisana: kto potrafi postawić jej rozumne pytanie, temu także rozumnie odpowie.
(PJO 45)
Polskość jest drogą do człowieczeństwa, a nie odwrotnie.
(PPB 149)
Takiego świadectwa człowiekowi, jakie swym uczynkiem dał o. Kolbe, nie dał żaden współczesny kierunek filozofii człowieka. Heidegger mówi: "człowiekowi w jego byciu chodziło o w ł a s n e bycie". Sartre mówi: "drugi to piekło". Lévi-Strauss mówi: "piekło jest we mnie". Inny strukturalista mówi: "koniec człowieka". A my mamy Kolbego. W tym leży nasz problem: brak własnej filozofii człowieka idzie w parze z niezwykłą wrażliwością na sprawy człowieka. Naprawdę nie mordowaliśmy swoich królów, nie dobijali rannych, "w klasy" bawiliśmy się trochę jak dzieci, nie napuszczaliśmy na współziomków "capich biesów" rodem z Dostojewskiego, nawet diabła umieliśmy skłonić do tego, żeby dla dobra potępionego przyjął łapówkę. Mimo to na naszych katedrach i w naszych podręcznikach królują "-izmy". Na tym polega nasz paradoks.
(MWW 12)
Sarmata lubi błyszczeć wobec otoczenia i to nawet poprzez swe błędy życiowe. Stąd płynie w nim swoista "ideologia zła". Ja rozumiem, że każdy człowiek popełnia jakieś błędy. Ale my potrafimy sobie swe własne błędy przedstawić jako powód do chluby.
(JŻ 17)
[Naród polski] to naród o twardym karku i nie każdą krytykę dobrze przyjmuje. Do pewnej krytyki już się przyzwyczaił. Można go krytykować za to, że pije, i znosi to bardzo dobrze. Krytykę swojej niechęci do pracy Polacy też znoszą całkiem dobrze i wciąż pracują tak samo źle. Natomiast gdyby ktoś chciał krytykować antysemityzm Polaków, najpierw musiałby przekonać ich, że są antysemitami. A to już by było trudne. A potem musiałby jeszcze udowodnić, że to jest zło.
(MPP 181)
Praca to wzajemność. Ale nie chodzi tylko o wzajemność z ludźmi. Chodzi także o wzajemność z Bogiem, który pracując łaską - uświęca świat.
(ESHS 110)
Wzorem pracy jest dla marksistów elektryczność: centralna elektrownia i w każdym domu - wtyczka. Wzorem pracy dla Hegla jest mowa: powiedział słowo i stało się.
(SR 52)
Praca człowieka jest językiem mówionym do drugiego człowieka, językiem, który go niszczy lub rozwija.
(ŚLN 82)
Kto "wyzyskuje" i "nadużywa" pracę, godzi w to, co w człowieku najbardziej ludzkie - w samą dobroć ludzkiej woli. Wyzysk jest formą zdrady człowieka. Tym, co najgorsze, nie jest ani głód, ani zmęczenie, ani wyczerpanie fizyczne. Najgorszy jest ten podmuch ponurej zdrady rozciągającej się na każdy dzień pracy, każdą jej godzinę.
(ESHS 33)
Jedną z najbardziej bolesnych form zdrady jest skazanie człowieka pracy na pracę bez sensu.
(PJO 43)
Najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień.
(ESHS 12)
Solidarność jest dziełem nie tylko tych, którzy zawsze mieli sumienia, ale również tych, którzy je w sobie odbudowali.
(ESHS 16)
Komunizm, walcząc z chrześcijaństwem, zarazem parodiuje chrześcijaństwo. W jego wnętrzu żyje jakaś przemożna zazdrość w stosunku do religii. Czego właściwie pragnie komunizm? Pragnie m i e ć - mieć człowieka, mieć absolutnie, bezwzględnie i niepodzielnie, tak jak - w jego mniemaniu - ma człowieka sam Bóg.
(NDW 80)
Totalitaryzm jest w pewien sposób skazany na sakralizację świata. Zaludnia świat bóstwami, by w ten sposób pozbyć się prawdziwego Boga.
(WKSW 52-53)
Religijny protest przeciwko totalitaryzmowi nie polegał na przytaczaniu i wyważaniu poszczególnych argumentów. Był jednorazowym skokiem w zupełnie inny świat - przejściem z ciemności do światła, z kłamstwa do prawdy, ze zdrady do wierności. Skok ów tylko z trudnością poddaje się artykulacji. Ale nie z powodu komplikacji, lecz z powodu prostoty. Gdy świat totalitaryzmu coraz bardziej się komplikował, wiara ujawniała prostotę skały.
(WKSW 45)
Jedni budują obozy śmierci, drudzy osiągają w nich świętość.
(WKSW 87)
Homo sovieticus nie występuje nigdzie w stanie idealnym - nie znaczy to jednak, że w ogóle nie istnieje. Od czasu do czasu może go odczuć w sobie każdy z nas...
(ESHS 128)
Homo sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. I dlatego może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę.
(ESHS 129)
Rozdrobniony na tysięczne odmiany indywidualne [homo sovieticus] był stałym towarzyszem chrześcijanina. Można go było poznać po szczególnym typie nieodpowiedzialności, która nie była prostym brakiem odpowiedzialności, lecz nieodpowiedzialnością pozytywną - nieodpowiedzialnością z pretensjami. Zawsze pełen roszczeń, zawsze gotów do obwiniania innych, a nie siebie, chorobliwie podejrzliwy, przesycony świadomością nieszczęścia, niezdolny do poświęcenia siebie, obracał się między Wawelem a Jasną Górą jako natręt i wyrzut sumienia duszpasterzy.
(ESHS 167)
Gdzie masz wolność, tam rośnie znaczenie słowa, gdzie wiele znaczy słowo, tam zakłada się wolność.
(TCK 47)
Potrafimy walczyć o wolność, ale trudno się nam jej dorabiać.
(SR 36)
Mamy wolność nadawania sensownego kształtu naszej wolności. I nie ma dziś innej bariery, którą można by postawić na drodze rozpasanej swawoli, jak bariera wolności.
(NDW 125)
To prawda, że Polacy nie są krwiożerczy, ale też nie są w mierzeniu razów szczególnie pedantyczni. Więc atakując komunizm, atakują najbliższego sojusznika albo sąsiada, bo tak jest najłatwiej. Najlepiej powiesić chłopaka z własnej wsi, który ma tę zaletę, że jest blisko, i w dodatku jeszcze biega do tej samej dziewczyny.
(MPP 588)
Przebaczenie to jedyne lekarstwo na chorobę niewolników; jak długo nie będzie przebaczenia, tak długo będzie trwać choroba.
(NDW 167)
Tylko w chrześcijaństwie pojawia się idea Absolutu, który "zwariował". Pozazdrościł ludziom śmierci, znoju i grzechu, a nawet sam nosił ludzkie brudy, skoro, umierając za grzeszników, wziął na siebie grzechy tego świata, Piotrowi zaś kazał odłożyć przemoc, bo "kto mieczem wojuje, od miecza zginie". Ten "zwariowany" Absolut jest fundamentem chrześcijaństwa i zarazem fundamentem tego Kościoła, którego budowniczowie demokracji tak bardzo potrzebują.
(MPP 653)
Chrześcijaństwu w Polsce nie grozi dziś ani laicyzm, ani ateizm (przynajmniej na razie), ale p a r o d i a religii.
(NDW 34)
Jestem głęboko przekonany, że nasza ojczyzna dzisiaj, jak nigdy prawie, potrzebuje religii, która by Polskę odnowiła. Ale co Polska robi z religią? Bardzo często czyni narzędziem do nienawiści bliźniego swego.
(Świat zmienił się na lepsze)
Broni się wiary przed próbami zamknięcia jej w "zakrystii", a więc w obszarze symbolizującym prywatność. Czy słusznie? Czy na tym polega jej słabość? A może słabość wiary bierze się stąd, że jest ona za mało "prywatna", a za bardzo "publiczna"?
(WKSW 256)
Czy ludzie Kościoła potrzebują jeszcze innej władzy nad człowiekiem - innej od tej, jaką daje naturalne pragnienie Boga? Zachodzi niebezpieczeństwo, że sięgając po inną władzę, ludzie Kościoła pozbawią Kościół tej władzy, jaką rzeczywiście ma.
(NDW 90)
Ani katolik, ani Polak, ani nikt inny, nie mogą mieć w państwie większych praw, niż ma człowiek.
(KNM 43)
W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego. Jest w tym też komponent lęku. Ludzie boją się ludzi i lęk udziela się też duchowieństwu. Ale gdybyś, człowieku, chciał to zmienić, to zastrzelą, zjedzą, bo twierdzą, że to jest najlepsza metoda walki ze zgorszeniem.
(Egzamin z wiary)
- Co Ksiądz powiedziałby ludziom, którzy przestają chodzić do kościoła, bo proboszcz kupił sobie mercedesa?
- Jestem tak tolerancyjny, że jednocześnie podzielam dobry gust proboszcza i zdanie tych, którzy się mu sprzeciwiają.
- Nawet, gdy ludzie przestają chodzić do kościoła?
- W takim wypadku okazuje się, że kościół nie był dla nich tym, czym być powinien. Przecież w kościele nie czcimy ani proboszcza z mercedesem, ani proboszcza bez mercedesa, tylko Pana Jezusa.
(Jestem tolerancyjny)
Kościół to jest nie tylko zgromadzenie świętych i grzeszników, ale także duchownych, którzy - koniec końców - są starymi kawalerami. Więc są w Kościele cnoty świętych, winy grzeszników i wady tych, których pod żadnym pozorem nie należy budzić po obiedzie.
(MPP 149)
Na tym polega istota kapłaństwa, że potrafi pokazać coś, co łączy z sobą nieprzyjaciół. Na tym polega funkcja duszpasterstwa, aby pokazać, że nieprzyjaciele są bliźnimi.
(Wielkie zadanie)
Gdy religijność zastępuje religię, wtedy wszystko, co przynależy do wiary i religii, zostaje wypełnione przeżyciem, uczuciem, wrażeniem: łaska staje się wrażeniem łaski, grzech przeżyciem grzechu, Eucharystia spotkaniem ze spotkaniem, Bóg najwyższym entuzjazmem Boga.
(WKSW 11)
Kościół schorowanej wyobraźni nie lubi rozumu. Rozum jest dla niego źródłem nieustannego zagrożenia. Rozum to cynizm, sceptycyzm, relatywizm. Ale nie lubi on również zmysłów. Zmysły to subiektywizm, hedonizm, rozpasanie. Trzeba mieć taki świat, żeby w nim "wszystko przeszkadzało do zbawienia".
(WKSW 11)
Gdy idea tego, co absolutne, zawiera błąd, błędne okazują się również pozostałe pojęcia. Wtedy Bogiem staje się bóstwo. W przestrzeni otaczającej człowieka nie ma już miejsca, w którym mógłby się objawić Bóg. Bóg stał się zbiegiem. Wydaje mi się, że to właśnie przydarzyło się dziś polskiemu katolicyzmowi.
(WKSW 253)
Wybrałem, aby być ciasnym i tępym filozofem Sarmatów. Staram się im wymyślać i dobrze im radzić. Na szczęście niezbyt mnie słuchają, więc i wina moja nie będzie zbyt wielka.
(MWW 11)
V. O sobie
Czasami się śmieję, że najpierw jestem człowiekiem, potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem księdzem.
(PPB 86)
Chciałbym, żeby mnie postrzegano jako kogoś, kto proponuje pewien typ myślenia. Nawet wolałbym, żeby najpierw widziano mnie jako myśliciela, a dopiero na drugim miejscu jako księdza, duchownego, który składa Ofiarę. Chciałbym przede wszystkim reprezentować szeroki horyzont myślenia chrześcijańskiego.
(Wierzę w uczciwość tych ludzi)
Kiedyś miałem kazanie dla przedszkolaków i zadałem im pytanie, bo akurat było święto Jana Kantego, profesora uniwersytetu. - Czy trudno być profesorem uniwersytetu? - Ach, strasznie trudno - powiedziały dzieci. - Dlaczego? - pytam, a jeden chłopiec odpowiada. Bo taki musi zawsze mądrze gadać. I to jest mój słaby punkt, niestety...
(Pytać pytających...)
Mój krajobraz fundamentalny bierze się z gór i trochę z szumu Dunajca. Krajobraz intelektualny z husserlowskiej redukcji transcendentalnej, to znaczy z tego horyzontu, w którym można zawiesić wszelkie przekonania i raz jeszcze je rewidować. Natomiast horyzont religijny z tych drewnianych kościółków, wśród których wyrastałem - z kościółka w Jurgowie, z kościółka w Łopusznej. A trochę też ze Starego Sącza i tamtejszej tradycji franciszkańskiej. Myślę, że moim pierwszym wrzaskiem po urodzeniu - może poza wrzaskiem o jedzenie, co nas ze sobą łączy - był "Hymn do Słońca".
(MPP 8)
Religijność wsi uformowała cały świat moich doświadczeń. Ująłem to potem w humorystyczną formułę, że teza, której nie da się przełożyć na góralski, na pewno nie jest prawdziwa. Chodziło mi o to, że teza, dla której nie można znaleźć dowodu w doświadczeniu, jest niewiarygodna.
(PPB 18)
Górale specjalnego talentu do cnoty nie mieli. Wręcz przeciwnie, kosztowała ich ona więcej jako innych. Ale mieli talent do pokuty.
(IOH 92)
Kultura góralska jest wielka nie przez to, że jest góralska, ale przez to, że jest ludzka. Celem tej kultury nie jest góralszczyzna, ale jest człowieczeństwo.
(BM 67-68)
Moje powołanie jest aksjologiczne, jest próbą wyboru wartości. Istnieje też oczywiście problem celibatu. Ale gdy idzie się do seminarium, nie ma się jeszcze pełnej świadomości domu. A celibat to jest przede wszystkim problem posiadania domu. Dopiero później odkrywamy, że my, księża, jesteśmy ludźmi bezdomnymi. Jak ptaki przelotne. Kandydat na kleryka nie może tego rozumieć, bo jest jeszcze w wieku swobody.
(MPP 20)
Jeżeli do czegoś doszedłem w filozofii człowieka, to tylko dzięki wglądowi w sytuacje wyznawane podczas spowiedzi.
(PPB 76)
Od razu zostałem ulokowany wśród intelektualistów. A intelektualista jest istotą niezależną. Ma swoje miejsce w Kościele i może bardzo wiele, pod warunkiem zachowania pewnego samokrytycyzmu i odwagi wystawienia się na krytykę.
(MPP 336)
Jestem bardzo głęboko przekonany, że jednym z warunków mojego funkcjonowania w polskim Kościele jest pokonanie w sobie pragnienia władzy innej niż ta, jaką mogę mieć dzięki suwerennemu myśleniu.
(MPP 336-337)
Zawsze muszę kopać o te pół metra dalej, niż - jak mi się wydaje - znajduje się mój skarb.
(MWW 13)
Świat mi się zbyt podoba, abym usiłował go zmieniać. Jestem jak lekarz, który zamiast leczyć, pracę doktorską z choroby pisze.
(Pytać pytających...)
Nie mam świadomości dokonywania przełomu. Mam tylko poczucie, że ludzie często się mylą.
(MPP 510)
Powtarzałem moim kolegom, że jak mnie dziś z Kościoła wyrzucą, to jutro będą mnie zapraszali na nabożeństwa ekumeniczne.
(MPP 514)
Kant powiada, że teodycea to próba rehabilitacji Pana Boga za świat, który stworzył. Ja w pewnym sensie uprawiam taką teodyceę. Usiłuję rehabilitować Pana Boga, choć nie jestem pewien, czy On zechce mnie zrehabilitować za tę rehabilitację...
(PPB 11)
VI. Kilka ważnych myśli przełożonych na góralski
Jak źle duse kormis, to z dusy robi się sietniok. I widzis: cielsko urośnióne, zapocnione, ciepłe jak piec przed weselym, a o dusy ani słychu, ani dychu.
(Wieści ze słuchanicy /9/ - Cłowiek i dusa)
Kie do karcmy wlezie cłek z dusóm i pomiędzy pijokami stanie, to takiego cłeka nawet w karcmie znać!
(Wieści ze słuchanicy /9/ - Cłowiek i dusa)
Jak [kto] nimo dusy, to go nawet nima co nawracać. Bo, co on może zbawiać? Przecie wsędy po kościołach na krzyzu stoi wypisane: "zbow duse swojóm". Nima dusy - nima sprawy.
(Wieści ze słuchanicy /1/ - O dobrobycie)
Cy słysoł świat, coby jako baba pedziała: "Wiem, ze nic nie wiem"? Przecie by jóm zycie sponiewierało. Babskość na tym polega, coby wiedzieć i wiedzieć, ze się wiy. Na przykłod cyje dziecko. Abo, cy mozno se wyobrazić, żeby jako Maryna z Hrubego pedziała: "Myśle, więc jestem?" A co? A jak śpi, to jej nima? Ale inkse prowdy już sóm babie blizse. Na tyn przykłod św. Augustyn: "Kochoj i rób, co fces". Jasne, ze jak będzie kochoł, to będzie robiył, co ona fce. Takie uogólnienie moze być.
(Wieści ze słuchanicy /11/ -Filozofia po babsku)
"Dialektyke" mozes uwidzieć gołym okiem, kie Jasiek, Władek i Józek sóm jest przynapici. Kie sie Jasiek przynapije, to go gorzołka ciągnie w dół. Kie sie Władek przynapije, to gorzołka ciągnie go na bok. A Józka zaś gorzołka ciągnie do zadku. Kie sie nojdóm syćka pijani, to sie poobłapiajom i trzymajóm sie wroz. Tak se idóm. I choć kozdy z osobna ni moze się na nogach utrzymać, to razem się trzymajom. Idom śpiewa-jęcy sobie samym na sprzycność. I to się nazywo "pojednaniem w sprzycności".
(HFPG 20-21)
Jak ksiądz skrzywdzi jednego parafianina, to mo sprawe z tym skrzywdzónym, a jak dobrze zrobi jednymu, to mo sprawe z całóm parafiom.
(Wieści ze słuchanicy /7/ - O księzach)
Siedzieli my na polanie w cieniu z ks. Michałem Hellerem, bo to było lato i słónko zdrowo prazyło i cytali jakómsi ksiązke, już nie bocym, jakóm. I musieli my mieć miny niewyraźne, bo Wawrzek pedzioł: nogłupsy tyn, co się myślami męcy. Dobrze pedzioł. No bo przecie Pon Bóg nie doł nóm rozum po to, co by my się męceli, ino po to, co by my mieli jakóm takóm ulge w męce. Takie myślenie, co męcy, to naprowde nie jest myślenie. Ino tak udaje.
(Wieści ze słuchanicy /2/ - O biydzie)
Powrót
|