|
Wiersze moje ulubione
Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie;
już Cię ma, komu Ciebie trzeba;
kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie;
kto głodny Go, je z Twego chleba.
Nie widzą Ciebie moje oczy,
Nie słyszą Ciebie moje uszy,
A jesteś światłem w mej pomroczy,
A jesteś śpiewem w mojej duszy!
Leopold Staff
Rozmowa z Nikodemem
Rozgrzesz Boże
ze słów rozpędzonych
z cegieł faryzejskich
brzęku srebrników
pocałunków
Judaszowych spojrzeń
z myśli oślepłych
z czynów szalonych
- rozgrzesz Boże
Pod kurtyną nocy
stoję przed Tobą Nikodemem
Rabbi Ty chcesz
strumieniem światła oblać
czym jestem – co robię
Kretem stronię od blasku
i omijam światło
Ale rozgrzesz Boże
jeśli nazajutrz
od nowa nie skonam sobą
od nowa nie narodzę się Tobie
Rozgrzesz Boże
jeśli nazajutrz
znów przyjdę do Ciebie
- Nikodemem
Dorota Sosnowska
Chrystusie
Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...
Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie...
I taką wielką żałobą,
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy – serce mi pęknie,
Chrystusie...
Julian Tuwim
Moja piosenka
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowianie
Dla darów nieba...
Tęskno mi Panie
Do kraju tego, gzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi Panie
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są – jak odwieczne Chrystusa wyznanie:
„Bądź pochwalony!
Tęskno mi Panie
Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi Panie
Do bez – tęsknoty i do bez – myślenia,
Do tych co mają tak za tak – nie za nie
Bez światło cienia
Tęskno mi Panie
Tęskno mi ówdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojej!...
Tęskno mi Panie
C. K. Norwid
Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam
W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne -
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie
Jadę z innymi tramwajem -
biegnę z innymi ulicą -
nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą.
Ks. Jan Twardowski
Wyjaśnienie
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko
Ks. Jan Twardowski
Rachunek dla dorosłego
Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykła ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka, ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki, która patrzyła w oczy, abyś nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną
ty stary koniu
Ks. Jan Twardowski
Pieta
Widzisz -
mówiłam -
Ludzie są dobrzy:
podnieśli cię, Synu wysoko.
Z wysokiego, wysokiego drewna,
gdy oczami wspierasz się o ziemię,
i na mnie wsparło się Twe oko.
Pamiętam –
Dzieckiem małym
chciałam Cię,
matka,
zamknąć w łonie -
a Tyś mi urósł
i królujesz teraz
w wielkiej cierniowej koronie.
To ludzie,
choć sami mali,
wznieśli Cię i ukoronowali.
Myślałam: dziecko bez serca –
gdyś zgubił się nam w drodze
i znaleźliśmy Cię między kapłany
nad księgą w synagodze.
A oto -
bok ci włócznią otwarli,
i serce Twe widać jak krwawi.
Nie dziw się Synu,
że matka oprawcom Twym błogosławi.
Żeby nie ludzie, nie grzeszni,
nic by nie zaszło w niebie,
nie poczęłabym, nie urodziłabym Ciebie.
I nie poznałabym, co to
matczyna radość i boleść.
Taka to Synu Boży,
o nas obojgu opowieść.
Ewa Szelburg – Zarembina
Droga do Emaus
Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus,
co dnia tysiące braci mijamy w pośpiechu -
wśród nich i Ciebie, Jezu nierozpoznawany,
który dźwigasz na barkach ciężar naszych grzechów.
Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
zbyt ciężko Cię rozpoznać i ciężko uwierzyć,
żeś zawsze jest kaleką, starcem lub nędzarzem
uporczywym, natrętnym i tragicznie biednym.
Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
rozprawiamy o Tobie uczenie i tkliwie:
słyszysz nas i – z nadzieją krzyżem przejście grodząc -
prosisz o cyrenejską przysługę i ...milkniesz.
Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
wstępujemy do świątyń, by ujrzeć Cię w Hostii,
aby móc Cię nie poznać w bliźnich, co mijają,
by wykupić się z trudnej ofiary: z miłości...
Maciej Kononowicz
Dlatego
Nie dlatego, że wstałeś z grobu
nie dlatego, że wstąpiłeś do nieba
nie dlatego, że Ci podstawiono nogę
że dostałeś w twarz
że Cię rozebrano do naga
że skurczyłeś na krzyżu jak czapla szyję
za to, że umarłeś jak Bóg niepodobny do Boga
bez lekarstw i ręcznika mokrego na głowie
że najchętniej nie modliłeś się pod sufitem
za to, że miałeś oczy większe od wojny jak polegli w rowie z niezapominajką -
dlatego, że brudny od łez podnoszę Ciebie stale we mszy,
jak baranka wytarganego za uszy.
Ks. Jan Tawrdowski
Rozmowa
Kiedy wołałem,
ochrypły z gniewu:
- usłysz mnie, Ty, panujący nad nami!
ukaż się ciałem,
powierzonym niebu,
przemów chmurami i gwiazdami w porę!
Milczałeś. Czekałeś na mą pokorę.
Kiedym się tarzał, pełzając w prochu,
unicestwiony przed Twoim ogromem,
patrzyłem w Ciebie skamieniałą twarzą,
i jak przed grobem, płakałem przed domem,
ja, proch, świadomy, że się w proch obrócę.
Milczałeś. Czekałeś, aż się odsmucę.
Kiedy miłośnie,
wyciągając ręce,
lgnąłem do Twego olbrzymiego cienia,
bombardowałem Ciebie modlitwami,
wtedy rzuciłeś,
drżącemu w podzięce,
milczenie swego istnienia nad nami.
A dziś,
w odmętach marności codziennej,
która mnie szarpie, przenika i toczy,
gdy zapomniałem o istnieniu Twem,
nagle odzywasz się,
patrzysz mi w oczy,
z każdego kąta wyglądasz wiecznością,
i z każdej rzeczy tchniesz nieskończonością -
już teraz wiem,
gdzie szukać Twej Obecności.
Mieczysław Braun
List do M.
Mamo piszę do Ciebie wiersz,
może ostatni, na pewno wiersz,
jest głęboka, ciemna noc,
siedzę w łóżku, a obok śpi ona,
i tak spokojnie oddycha,
dobiega mnie jakaś muzyka,
nie, to tylko w mej głowie szum,
siedzę, tonę i tonę we łzach,
bo jest mi smutno, bo jestem sam
bawi mnie strach,
samotność to taka straszna trwoga,
ogarnia mnie przenika mnie,
lecz mamo wyobraziłem sobie, że
że nie mam Boga nie mam nie,
nie mam Boga nie.
Spokojny jest tylko mój dom,
gdzie Ty jesteś a mnie tam nie ma nie,
gdzie nie wrócę już chyba nie,
mamo bardzo Cię kocham, bo kocham Cię,
myślałem, że Ty skrzywdziłaś mnie,
a oto ja, to ja skrzywdziłem Cię,
szkoda, że tak późno pojąłem to,
no tak późno to zrozumiałem.
Samotność to taka straszna trwoga,
ogarnia mnie przenika mnie,
lecz mamo wyobraziłem sobie, że
że nie mam Boga nie mam nie,
nie mam Boga nie.
„Dżem”
Powrót
|